HR w małej firmie - co z tymi ocenami pracowników?
Rocznym ocenom pracowników świat HR mówi do widzenia.
To już nie jest nowinka, to silny trend, który jak wiele rzeczy ma swoje dwie strony i jednych ucieszy, innych zmartwi, zwłaszcza jeśli miałby oznaczać redukcję w działach zarządzania ludźmi.
Jest raczej jasne, że roczna ocena pracownika mija się z celem i pewnie było tak zawsze,
tylko dopiero teraz duże firmy i korporacje robią z tej wiedzy użytek. I pracownicy, i menedżerowie są zgodni w ocenach, że takie oceny są niemiarodajne, spotkania niekonstruktywne, a wszyscy marnują czas. Zamiast rocznych ewaluacji nadchodzi czas na bieżący kontakt i narzędzia rodem raczej z mentoringu
i coachingu.
Każdy uczeń wie, że na zakończenie roku dostanie świadectwo a na nim oceny uzyskane w trakcie całego roku – i z zapowiedzianych klasówek, i z niezapowiedzianych kartkówek. Dzięki temu ma szansę weryfikować postępy i pod kierunkiem nauczyciela poprawiać słabsze obszary a wzmacniać te silne i na przykład brać udział w olimpiadach przedmiotowych. W pracy nie musi być inaczej. Menedżer może pełnić podobną rolę co nauczyciel, a to - wespół z samodzielnością i odpowiedzialnością pracownika - już dorosłego człowieka, może dać i często daje bardzo dobre efekty.
Jak kwestia ocen wygląda w Waszych firmach? Jaki macie do nich stosunek?
Na przykład u nas, w skrócie, wygląda to tak:
Funkcjonują dwa narzędzia, które co do zasady są rozłączne: ankiety w trybie miesięcznym i rozmowy
- w kwartalnym.
Nie każdy decyduje się na wysłanie ankiety, ma do tego prawo.
Natomiast każdy uczestniczy w kwartalnej rozmowie.
Po zakończeniu każdego miesiąca możemy – nie musimy – wypełnić krótką ankietę, w której podsumowujemy swoją pracę, zapisujemy plany rozwojowe. Ankieta jest punktowana i jeśli zdecydujemy się ją wypełnić i w określonym czasie wysłać do przełożonego, staje się podstawą do premii.
Raz na kwartał spotykamy się z przełożonym na rozmowie – (to znaczy: rozmawiamy ze sobą zasadniczo kiedy chcemy i potrzebujemy, jesteśmy w jednym biurze i panuje polityka otwartych drzwi,
mam na myśli TĘ rozmowę, zwaną kwartalną).
Czasem rozmowy są bardzo emocjonalne i zdarza się że boleśnie szczere, dla obu stron. Niemniej, jeśli mają nie być stratą czasu, nieszczerych prowadzić nie ma sensu.
Rozmowy nieszczere, i w dodatku prowadzone raz na rok, nie mają sensu tym bardziej.