trzy billboardy za Ebbing

Uwaga, artykuł może zawierać treści o charakterze spoilerowym, więc Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, jeśli widzieliście film czytajcie dalej, a jeśli nie – czytajcie z zamkniętymi oczami (otwórzcie je w kinie na filmie „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
w reżyserii Martina McDonagha).

Angela Hayes nie żyje, jej mordercy – lub morderców – nie ujęto.
Mieszkańcy miasteczka Ebbing w Missouri wiedzą, że Angela i jej rodzina przeżyli piekło, ale ponieważ to nie było ich piekło, szybko opanowali emocje. O tym, jak trudno to zrobić, gdy nawet nie piekło, ale jakiś dyskomfort zaczyna dotykać ich samych, dowiedzieli się gdy Mildred Hayes, matka zamordowanej Angeli, postanawia sprowokować szefa policji do działania.
Bo Mildred uważa, że policja jest opieszała i nie pracuje dobrze. Policją kieruje szeryf Willoughby, zatem to jego Mildred Hayes pyta, dlaczego nie ma postępów w śledztwie. Publiczna forma pytania, na billboardach, powoduje zamieszanie. Brat Angeli ma nieprzyjemności w szkole, lokalna telewizja stawia Mildred w takim sobie świetle i w końcu na mediacje zostaje wysłany ksiądz proboszcz, bo nawet dentysta nie ukrywa niechęci do Mildred.
Ludzie współczują Mildred.
Ale nie chcą wracać do tragicznych wydarzeń, o czym wprost mówi brat Angeli. „Jakbym i tak codziennie o niej nie myślał, to teraz jeszcze muszę o tym czytać”.

Trzy billboardy nie były wynajmowane od dawna, ponieważ ruch przeniósł się na autostradę. Droga straciła na znaczeniu – ale tylko do czasu, gdy pojawiły się przy niej plakaty Mildred Hayes. A Mildred Hayes i agencja Reda Welby’ego przygotowali projekt wzorcowy, który powinien skłonić do przemyśleń autorów części projektów outdoorowych, przyznaję: także na naszych nośnikach.

Czy pamiętają Państwo, jak wyglądały?
Intensywny kolor tła, prosty krój pisma, kontrastujący kolor, mało treści, maksymalnie cztery wyrazy na każdym z billboardów, żadnych elementów, które odwróciłyby uwagę od potężnego ładunku emocji.

Agencja Reda Welby’ego w ogóle działała dobrze: można by im wytknąć tylko, że zanim Mildred wynajęła tablice, same powierzchnie reklamowe były brzydko obdarte i wyglądały słabawo. Bo już konstrukcje i ich otoczenie – wręcz przeciwnie. Konstrukcje solidne, estetyczne i porządne, ustawione według planu, ładnie się prezentujące z drogi pod kątem tak, że komunikaty były świetnie czytelne, teren wokoło billboardów czysty, trawa wykoszona a zapas plakatów wydrukowany, bo że tak się robi – wie każda porządna firma outdoorowa. Agencja wzorowa. Outdoor wzorowy.

Film wzorowy. Frances McDormand, Sam Rockwell i cały film zdobywają nagrody i wiele wskazuje na to, że to nie koniec, Oscary przed nami. Kibicując znakomitemu Woody’emu Harrelsonowi w roli szeryfa myślę jednocześnie, jak byłoby wspaniale, gdyby outdoor, jeden z bohaterów filmu, dostał w Polsce taką oscarową rolę.
Mildred Hayes miała oryginalny i nierealny pomysł na zmianę prawa sprawców przemocy wobec kobiet. Globalny pomysł przełożyła na lokalne działanie. I wtedy się zaczęło. Outdoor zadziałał i nie szkodzi, że był przy bocznej drodze, gdyż ruch przeniósł się na autostradę.

Bo zazwyczaj, gdy pojawiają się w outdoorze naprawdę ważne sprawy, zaczynamy o nich mówić.
O naprawdę ważnych sprawach.