Autor/ka:
Marcin Maszewski

Jaka piękna katastrofa, czyli co psuje wizerunek outdooru (część 2)

Niewiele możemy zdziałać, jeżeli Pan Henio, który ma warsztat samochodowy, postanowi zbudować sobie tablicę reklamującą swoje usługi. Czemu nie, właściwie wolno mu – pod warunkiem, że przeprowadzi inwestycję zgodnie z prawem. W zdecydowanej większości przypadków Pan Henio nie wie, że coś takiego należy zorganizować legalnie – ale to temat na oddzielne rozważania. Pan Henio najczęściej postawi reklamę tanio i w jego mniemaniu dobrze. I wszystko zazwyczaj jest dobrze, dopóki nie przyjdą nieco gorsze warunki, na przykład nie powieje silniej wiatr, wtedy szukaj wiatru (czyli reklamy) w polu.

Zostawmy jednak Pana Henia, bo Pan Henio jest tak naprawdę poza branżą OOH, choć niestety jego działania niekorzystnie wpływają na wizerunek branży.
Ale są inne dwa inne niepokojące przypadki, o których chcę napisać.
Pierwszy dotyczy podobnego mechanizmu działania, jaki reprezentuje Pan Henio, z tą różnicą, że wykonawcami takich reklam są firmy które zajmują się profesjonalnie outdoorem lub raczej – którym wydaje się, że zajmują się nim profesjonalnie. W miastach, przy drogach między nimi powstają konstrukcje, które następnie są oferowane Klientom. Czasami taka oferta może wyglądać atrakcyjnie cenowo, ale trzeba się zawsze zastanowić dlaczego, i czy na pewno jest to opłacalne.

Drugi przypadek jest nieco odmienny.
Inicjatywa wychodzi od Klienta, który mówi: Kochana firmo, postaw mi proszę reklamę na miesiąc, dwa, a na może i na dłużej, ale uwaga – zależy mi przede wszystkim na tym, żeby było tanio.

I tu dochodzimy do absurdu, z jakim zmagamy się od czasu wprowadzenia ustawy o zamówieniach publicznych, która paraliżuje inwestycje publiczne i promuje bylejakość na każdym kroku.
Nie musi być dobrze – musi być tanio.

 

Te trzy przypadki charakteryzuje pewnie kilka wspólnych rzeczy: kiepska estetyka, niska jakość, niewysokie wymagania, być może też cena. Chcę jednak zwrócić uwagę na inną, ważniejszą.
Została przekroczona granica, której przekraczać nie wolno.
Tą granicą jest BEZPIECZEŃSTWO.