Autor/ka:
Agnieszka Maszewska

Jet Line, NGO, kultura i inne dobre rzeczy, które dzieją się out of home

NGO

Ten artykuł piszę w pierwszych dniach lipca roku 2025. Będzie krótkim podsumowaniem pierwszego półrocza naszych współprac partnerskich, czymś w rodzaju naszego code of conduct  oraz zebraniem dobrych praktyk a kto wie, może także inspiracją dla kogoś. W każdym razie taka intencja mi przyświeca.

 

Mikro-podsumowanie

 

W 1. półroczu 2025 roku partnerowaliśmy 45. organizacjom i instytucjom (fundacjom, stowarzyszeniom, instytucjom kultury, organizacjom pomocowym) realizując na naszych nośnikach MORE, Motorway i MobiJet ich kampanie promocyjne.

 

W zdecydowanej większości emitowaliśmy je na cyfrowych ekranach MORE, które codziennie docierają do ponad miliona osób
(skąd to wiemy?  przeczytaj tu)

 

Emitowaliśmy łącznie 90 różnych spotów, które były wyświetlane w 8 największych miastach w Polsce.

 

1 kampania była na MobiJet.
2 kampanie były na Motorway 12x4 m.
Najkrótsza kampania trwała 1 dzień.

 

Po co to robimy?

 

Pomagamy, bo możemy i chcemy.
Sami prowadzimy fundację, wiemy, co to jest działanie dla innych, z misją.

 

Poza tym znamy siłę outdooru. Wiemy, jaką ma moc i że działa.

 

Co właściwie robimy?

 

Dzielimy się naszymi zasobami: powierzchnią mediową na ekranach MORE i MyLED Warszawa oraz Motorway, konsultacją graficzną, jeśli będzie taka potrzeba, wykonujemy fotografie z kampanii na własne potrzeby organizacji i przygotowujemy raporty z realizacji, jeśli jest specjalna potrzeba.

 

Czyli w zasadzie działamy identycznie, jak przy okazji kampanii komercyjnych.
Te same nośniki, te same lokalizacje, ta sama wiedza, wsparcie. Tylko trochę inny cel, choć zawsze przecież chodzi o zwrócenie uwagi.

 

NGO

 

W jaki sposób wybieramy partnerów?

 

Uważam, że to partnerzy wybierają nas. Kiedy pytam, jak do nas trafili najczęściej mówią: widzieliśmy wasze ekrany na mieście. Wierzę w to, bo właśnie tak działa outdoor: widzi się go na mieście.

 

NGO

 

Jak pracujemy?

 

Nie pomożemy wszystkim, więc jednak jakoś wybrać musimy. Przyznaję, że to jest najtrudniejsze i możliwe, że komuś nie podobają się nasze subiektywne wybory (dlaczego wybieramy te a nie inne organizacje? czy to sprawiedliwe?).

W ubiegłym roku napisałam więc maila do ludzi z kilkunastu zaprzyjaźnionych NGO-sów i poprosiłam o szczere podzielenie się doświadczeniami. Co jest ważne w takich współpracach? Czy mają budżet? Jak nim dysponują? Czy pracują bezpośrednio czy via dom mediowy?

Z tych cennych odpowiedzi zrodził się nasz code of conduct czyli wewnętrzne „Ramowe zasady udostępniania przez Jet Line powierzchni mediowych organizacjom, instytucjom, fundacjom na potrzeby kampanii promocyjnych, w tym 1,5%”.

 

Oto, co wydaje nam się ważne dla obu stron i adekwatnie relewantne biznesowo:

  • Chcemy być partnerami wzajemnie. Możliwe, że długofalowymi.
  • Zawsze poznajemy cele statutowe organizacji, ludzi, misję, zadania, sytuację, stabilność, historię współpracy etc.
  • Są różne organizacje, z budżetami i bez budżetów. Każdą prośbę rozpatrujemy osobno.
  • Każdorazowo wyliczamy i przedstawiamy partnerowi wartość (cenę) kampanii w ramach współpracy. Składa się na nią wartość powierzchni reklamowej i ewentualnych usług dodatkowych: druk plakatów, montaże, projekty itp.
  • Jednym z kryteriów wyboru są grupy odbiorców, z którymi organizacje się komunikują i do których chcemy dotrzeć, czyli organizacje, które mając pozytywny wpływ na wybrane społeczności, są naszą inwestycją wizerunkową i biznesową.
  • Ustalamy wzajemnie zasady i możliwości komunikacyjne. Przyjmujemy, że możemy wykorzystać materiały z kampanii do promocji naszej firmy i naszych nośników czy rozwiązań.

 

Co jest najtrudniejsze we współpracach?

 

Mówiąc z przymrużeniem oka: poprawne oznaczenie profilu Jet Line w mediach społecznościowych. Okazuje się, że prosta i oczywista pisownia nazwy „Jet Line” kusi różnymi wariacjami. A tymczasem pisze się ją jak imię i nazwisko: dwa wyrazy, dwie duże litery. Jet Line.

Jednak mówiąc poważniej: zawsze najtrudniejsze jest decyzja o współpracy, szczególnie gdy bardzo chcemy pomóc, a nie mamy na to przestrzeni (czasu, miejsca, okoliczności). Mam na myśli także uzasadnienie decyzji o odmowie współpracy.

Czy któraś kampania lub współpraca jest wyjątkowa?

 

Każda kampania i każda współpraca są wyjątkowe. Wiem, że pomyślicie, że nie mogłam inaczej odpowiedzieć i będzie to prawda: nie mogłam odpowiedzieć inaczej, bo każda jest wyjątkowa. Każde zaproszenie omawiamy i decydując się na współpracę dobrze wiemy, dlaczego. Z grubsza, bo są z nami spójne.

Ale też najczęściej dlatego, że mają coś wspólnego z byciem out of home: aplikacja #HomeGirl pomaga kobietom czuć się pewniej poza domem, dzieciaki grające w piłkę nożną grają w nią na boisku pod chmurką, Muzeum Azji i Pacyfiku inspiruje do podróży po dalekich krajach, których bliższe robią się tu, w Warszawie, na Powiślu.

Ale także dlatego, że pomagają innym wiedzą i doświadczeniem. Mówią o profilaktyce, zachęcają do badań, przełamują tabu. Kiedyś zadzwoniła do mnie Małgosia Lakowska z #KochaszDopilnuj z informacją, że z kolei do nich w trakcie kampanii #Badajajka   zadzwonił jakiś pan, że poszedł się przebadać i lekarz wykrył nowotwór i on chce bardzo  podziękować, bo wszystko dobrze się skończyło. Wzrusza mnie to.

No i książki. Bo książki są dobre zawsze, wszędzie i na wszystko. #BigBookFestiwal 💙

Chociaż… tak, jest taka wyjątkowa kampania i jest to spot naszej Fundacji Rejs Odkrywców, o którym pozwólcie, że napiszę osobno.

 


Last but not least

 

Drodzy, kochani, szanowni Partnerzy!

Robicie piękne rzeczy i bardzo się cieszę, że możemy Wam w tym towarzyszyć.