Cyniczne wykorzystanie przez niejakiego Michała S. dobroci wielu osób w zbiórce pieniędzy na leczenie nieistniejącego Antosia wstrząsnęła mną, jak pewnie wieloma z Was.

Na profilu organizatora zbiórki kilkuset oburzonych ludzi nie zostawia na nim suchej nitki. Irytują się medialną grą, którą nadal prowadzi – opublikował bowiem oświadczenie o zwrocie pieniędzy Annie i Robertowi Lewandowskim. Denerwują się wyrachowaniem i wykorzystywaniem pary sportowców, wygrzewaniem się w ich popularności nawet teraz.

Cieszę się, że procedury portalu Siepomaga.pl zadziałały i równie bardzo, że moc społeczna (ponad 8 tysięcy udostępnień apelu Siepomaga.pl z prośbą o pomoc w ustaleniu faktów) zadziałała. Z szacunkiem myślę o wyważonych i odpowiedzialnych wpisach na FB Fundacji Siepomaga, w których mówią jasno: „Tak – trzeba pomagać” ale i „Tak – trzeba sprawdzać”. Dobrze, że prokuratura wszczęła śledztwo z urzędu i bardzo szybko postawiła oszustowi zarzut wyłudzenia ponad pół miliona złotych oraz wystąpiła do sądu o tymczasowy areszt.

Bardzo się cieszę, że wiele osób publicznie powiedziało: będę pomagać dalej, choć zostałam / zostałem oszukany, będę sprawdzać – i będę pomagać. Pomaganie jest ważne, zaufanie jest ważne, tego potrzebuje nasz kapitał społeczny. To jednocześnie jest bardzo trudne, bo trudno dać do zrozumienia komuś w potrzebie, że się ma wątpliwości.

Ci którzy nas znają, wiedzą, że lubimy pomagać. I w Jet Line, i w Fundacji Rejs Odkrywców mamy procedury i regulaminy, a mimo to zdarza się nam poczuć i frustrację, i czystą złość.
We mnie oszust od wymyślonej choroby Antosia na nowo uruchomił te uczucia.
Przypomniał mi „Kocham. Nie biję”, dużą, medialną kampanię sprzed kilku lat. Zaangażowanie w nią wówczas to niezakończone do dziś postępowanie sądowe i niezręczność, którą czuję zawsze, włączając element kontroli.
Sprawdzajmy i pomagajmy.