Przeczytałem informację, że projekt budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną wchodzi w kolejną fazę przygotowań.
Super, uważam że jest to bardzo dobry projekt, tylko że…

Tylko, że pomysł nie jest nowy.
W dwóch słowach – chodzi o to, aby port w Elblągu miał niezależny od Rosji dostęp do morza.
Teraz zależy od koniunktury politycznej i bardziej go nie ma niż jest.
Wiele się o tym projekcie mówiło od początku lat 90-tych, realnych kształtów zaczął nabierać w roku 2006, po deklaracji premiera, że inwestycja będzie zrealizowana.

Program „Budowa drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską” został uruchomiony ustawą sejmową w 2007 roku. Opracowano dokumentację, przeprowadzono konsultacje społeczne. Na skutek nieudolności działań projekt wygasł w roku 2013.  Resort infrastruktury musiał od nowa opracować nowy projekt uchwały, dotyczący budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną.
Właśnie zaczynają się kolejne konsultacje (które już raz zostały przeprowadzone), po ich zakończeniu prognoza oddziaływania na środowisko będzie przedstawiona do akceptacji Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Głównej Inspekcji Sanitarnej oraz Komisji Europejskiej (po raz kolejny zresztą),
w przypadku pozytywnej opinii decyzja o realizacji projektu będzie należeć do Rady Ministrów – przewidywany termin to drugi kwartał 2016 r.
Co chwila pojawiają się problemy: uzupełnienie dotyczące wpływu przedsięwzięcia na obszary
Natura 2000, wskazanie celu publicznego, Konwencja z Espoo .. itd.
Efekt – kanał ma szansę powstać do roku 2022….

A jak to było prawie 100 lat temu?

Listopad 1918 – Polska odzyskuje niepodległość i dostęp do morza ma praktycznie tylko przez port
w Gdańsku. Czyli bardzo ograniczony. Tymczasem już w październiku minister robót publicznych Gabriel Narutowicz wskazuje Gdynię jako potencjalne miejsce do budowy portu morskiego.

1920 – Podczas wojny z Rosją Sowiecką, Niemcy starają się  blokować kierowane do Gdańska dostawy sprzętu wojskowego.

1922 – Jest projekt budowy portu; trwają już budowlane przerywane brakiem pieniędzy
(pamiętajmy że jest to czas inflacji); we wrześniu Sejm uchwala ustawę o budowie.

1923 – następuje otwarcie Tymczasowego Portu Wojennego, w Gdańsku trwają strajki a Gdynia przyjmuje pierwszy statek pasażerski „Kentucky”, płynący pod francuską banderą.

1926 – w Anglii trwają strajki górników, a do portu zaczyna zawijać coraz więcej statków po polski węgiel. Gdynia uzyskuje prawa miejskie.

1933 – tak Gdynię opisuje Dziennik Poznański (8 XII 1933) „1300 zabudowań (…)  portowych, 320 ha wód wewnątrzportowych 10 km betonowych nabrzeży, 150 km portowych torów kolejowych, 2,5 km nowoczesnych falochronów, licząca setki tysięcy kubatura magazynów i budynków, kilkadziesiąt dźwigów, kilkanaście monumentalnych gmachów, służącym potrzebom żeglarstwa polskiego, 42 regularne linie morskie, idący w setki tysięcy ton miesięcznie przeładunek…” Jest to rok, w którym w porcie gdyńskim przeładowuje się już więcej towarów niż w Gdańsku; zostaje otwarty Dworzec Morski; gotowa jest także magistrala kolejowa Śląsk – Gdynia.

1939 – Gdynia jest metropolią i liczy 120 tys. mieszkańców.

Kraj wyniszczony okresem rozbiorów i dwiema wojnami, podczas kryzysu gospodarczego, w ciągu kilkunastu lat wybudował duży nowoczesny port morski i miasto – jedno z najładniejszych w Polsce. Historię budowy Gdyni poznaję od wielu lat, trochę już przeczytałem i nigdzie nie natknąłem się na informację, że inwestycja budowy Gdyni natrafiała na jakiekolwiek przeszkody administracyjne.
Obecnie wszyscy (prawie) chcą zbudować 1100 metrów kanału, ale nie wiadomo czy projekt uda się zrealizować w ciągu 15 lat.

Artykuł napisałem dlatego, że budując nośniki reklamowe, na co dzień mamy do czynienia
z procedurami administracyjnymi. Wiemy o nich dużo.

Dziś proces przygotowania inwestycji trwa ponad 7 lat.
100 lat temu tyle zabrało przekształcenie wioski rybackiej liczącej 1300 mieszkańców w miasto.