Jest takie miejsce w górach, do którego bardzo lubię wracać. Wracam tam już prawie trzydzieści lat.
Na początku moich wędrówek w tamtym kierunku zwróciłem uwagę na niewielką reklamę,
która niezwykle zapadła mi w pamięć.
Reklama niewielka, może 1m2, ale ustawiona w takim miejscu, że każdy ją widział,
a najciekawsze było hasło: POGRZEBY NA RATY.
Jadąc samochodem usiłowałem sobie wyobrazić jak to możliwe, rozważałem różne scenariusze, nie będę się jednak wgłębiał w ten temat. Ta reklama widziana w latach młodzieńczych uświadomiła mi prawdę, znaną powszechnie: murarz domy buduje, krawiec szyje ubrania … A reklamą musi zajmować się fachowiec od reklam. Jeżeli zaczyna się dziać inaczej, zazwyczaj nie wygląda to profesjonalnie, często jest śmieszne, ale najgorzej – jak przestaje być bezpieczne. Przy okazji tego przemyślenia postanowiłem podzielić się obserwacjami już z nie tak odległych czasów. Spostrzeżenia te dotyczą reklamy na kółkach, a tak naprawdę braku ograniczeń ludzkiej wyobraźni ;).

Nie pomijamy też reklamy na dwóch kółkach:
do grobowej deski.
Jasne, każdego to czeka.
Oby pogrzeb nie musiał być na raty.