Autor/ka:
Marcin Maszewski

Ustawa krajobrazowa czy nie

Jeżeli ktoś przeczytał artykuł, umieszczony na stronie TVN 24 Biznes i Świat, może odnieść błędne mniemanie co do moich poglądów na ustawą krajobrazową. Takie jest ryzyko, jeżeli z kilku zdań wypowiedzi publikowana jest tylko część.

A więc kilka słów o tym co myślę o ustawie krajobrazowej i tematach poruszanych przy tej okazji:
Po pierwsze uporządkowanie przestrzeni publicznej jest bardzo potrzebne i kropka, nie ma potrzeby rozwodzenia się nad tym tematem.

Po drugie – ustawa krajobrazowa w tym kształcie niestety nie uporządkuje przestrzeni publicznej, i krótkie wyjaśnienie dlaczego.

Kilka dni temu sejm przyjął ustawę krajobrazową, nie jest to co prawda  koniec drogi legislacyjnej, ale biorąc pod uwagę zbliżający się termin wyborów i układ sił w parlamencie należy liczyć się z tym, że ustawa krajobrazowa przejdzie bez większych zmian. Równie ważne będą rozporządzenia i inne akty wykonawcze które powstaną w późniejszym czasie.

Co przyniesie wprowadzenie ustawy krajobrazowej?

Dla krajobrazu – niewiele. Ustawa przestała być „ustawą krajobrazową” w momencie usunięcia z niej zapisów dotyczących  „dominanty krajobrazowej”, nie będzie więc przeszkadzała w ustawieniu budynku - gargamela w górach czy farmy wiatrowej przy plaży. Trochę przypomina się znana sprawa  „lub czasopisma”.  Może nawet powstanie w następnym parlamencie sejmowa komisja śledcza ds. dominanty :).

Obecna ustawa została pomyślana jako ustawa głównie antyreklamowa, nakładająca na właścicieli gruntów dodatkowy podatek. Ale z kolei faworyzująca reklamy na terenach miejskich, od których nie trzeba będzie płacić podatku.
Ustawa umożliwi zatrudnienie kolejnych urzędników, pozwoli wydać pieniądze na audyty. Czytając proponowany tekst ustawy zastanawiam się, czy koszty pozyskania podatków nie przekroczą przewidywanych wpływów. Ustawa naraża państwo na konieczność płacenia odszkodowań w tych przypadkach, kiedy trzeba będzie zdemontować reklamę, która wcześniej uzyskała prawomocne pozwolenie na budowę.
Najwyraźniej osoby piszące ustawę zapomniały, że reklamy dzielą się na legalne i nielegalne.
Przykre jest to, że reklamy nielegalne mnogą w wielu przypadkach zostać „zalegalizowane” podatkiem
i ewentualnie karą pieniężną, która dla niektórych nie będzie żadną przeszkodą w kontynuowaniu działalności.

Ostateczny kształt ustawy jeszcze nie powstał, zatem trudno oczywiście przewidywać szczegóły.
W ślad za ustawą dopiero powstaną rozporządzenia i inne akty wykonawcze, bezpośrednio wpływające na działalność operacyjną firm. Możemy jednak sądzić, że wprowadzenie ustawy w tym kształcie będzie pociągało za sobą zwiększenie kosztów działania.
Nie jest to jedynie sprawa dodatkowego podatku, ale również na przykład obsługi prawnej związanej z działaniami urzędów.

Czego zatem nie przyniesie wprowadzenie ustawy krajobrazowej?
Otóż uważam, że nie przyniesie poprawy sytuacji i nie będzie w stanie ratować krajobrazu przed niepożądaną ingerencją, co teoretycznie leży u podstaw pomysłu.

Czy wprowadzenie ustawy krajobrazowej spowoduje usunięcie samowoli budowlanych, w tym większości reklam stojących przy drogach? Nie sądzę. Od tego był i jest nadal nadzór budowlany, a póki co, nikt nie pomyślał o tym, aby usprawnić jego działanie.
Podobnie nie sądzę, że ustawa zablokuje tak egzotyczne sąsiedztwa jak trzypiętrowy klocek przykryty papą i pomalowany na kanarkowo obok dworku otoczonego krasnalami i obok wyremontowanej, secesyjnej kamieniczki.

Pora na podsumowanie.
1. Na ewentualnym ograniczeniu reklamy zewnętrznej z pewnością skorzystają inne media, więc na obiektywizm w przekazie związanym z ustawą krajobrazową nie ma co liczyć.

2. Swoją walkę z ustawą wygrały firmy budujące farmy wiatrowe.

3. Od wielu lat działamy w branży reklamowej.
Zmiany w prawie kilkakrotnie dotyczyły naszej działalności  -  wprowadzenie  zakazu reklamy papierosów, potem ograniczenia w reklamie piwa. Dotychczas potrafiliśmy omijać rafy pojawiające się na naszej drodze i twierdzę, że potrafimy to robić dobrze. Ustawa na pewno wpłynie na naszą codzienną pracę, ale jak dokładnie – jeszcze nie wiemy i za wcześnie jest na wyciągnie tak daleko idących wniosków.

Uważam też, że wcześniej czy później  ta ustawa, jak wiele innych pisanych na kolanie, trafi do Trybunału Konstytucyjnego
A stamtąd do kosza.